W tym artykule przedstawię Państwu jak pozbyłem się bólów kręgosłupa.

 

Gdy Państwo patrzą na to zdjęcie, to pewnie różnie myślą o mnie, bo akurat ja jestem na tych zdjęciach. To zdjęcie dla mnie ma osobisty charakter, gdyż pokazuje, jak z nieporadnego i obolałego bólami kręgosłupa człowieka w ciągu 5 lat stałem się innym człowiekiem – silnym i sprawnym. Teraz nie wiem co to jest ból kręgosłupa.

 

Zacznijmy jednak od początku.

Jest rok 2009. Wyjmując panele z samochodu przy którymś panelu poczułem jak zabolał mnie kręgosłup. Przy następnym wyjętym panelu ból się pogłębił i już nie mogłem normalnie iść. Następnego dnia rano ledwo co wstałem z łóżka i fizycznie nie byłem w stanie nalać sobie wody z kranu do czajnika z powodu ogromnego bólu kręgosłupa.

W tym stanie udałem się do lekarza pierwszego kontaktu. Ten wykonał test Laseque'a – jakimś cudem nic mnie nie bolało. Jednak jak na kozetce lekarskiej miałem się przekręcić z boku na bok, to ból kręgosłupa nie pozwolił mi tego zrobić. Mogłem to zrobić tylko obracając się bardzo wolno, pokonując jednocześnie ogromny ból kręgosłupa.

 

Leczenie standardowe

Lekarz pierwszego kontaktu standardowo przypisał mi tabletki przeciwbólowe i rozluźniające i zabronił mi ćwiczyć. Ból powolutku ustępował i po 2 miesiącach od tego zdarzenia byłem w stanie takim, że przy normalnych czynnościach kręgosłup mnie nie bolał, albo bolał znośnie. Natomiast przy leżeniu na plecach przypominał o swoim istnieniu w postaci bólu, gdy leżałem dłużej w jednej pozycji.

Tak się złożyło, że mniej więcej po 2-3 miesiącach od tego urazu kręgosłupa musiałem udać się na koronarografię do szpitala. Sam zabieg przypominam sobie miło. Trafiłem na profesjonalistów. Jednak po zabiegu, aby tętnica udowa naturalnie się zrosła musiałem leżeć w pozycji na plecach przez 12 godzin. To był dla mnie koszmar bólowy i będę go pamiętał do końca życia. Ból był tak nieznośny, że przez całą noc chciałem tak, jak leżałem w bandażach, wstać i pójść do domu. Jednak pacjenci na sali czuwali nade mną i nie pozwolili mi wykonać tego głupiego czynu. W bólu jakimś cudem przetrwałem do rana. Kiedy rano zdjęto mi bandaże okazało się, że bóle kręgosłupa sprzed 2-3 miesięcy wróciły w całej okazałości i byłem w punkcie wyjścia.

Potem były po kolei różne różne formy leczenia, rehabilitacje oraz pobyt w szpitalu uzdrowiskowo-rehabilitacyjnym. Całość leczenia trwała 2,5 roku. Efekt zdrowotny tego profesjonalnego leczenia był daleki od oczekiwań. Bóle kręgosłupa samoistnie wracały średnio po 3-6 miesiącach i skutecznie uprzykrzały mi życie. Fizycznie bezpiecznym ciężarem, jaki mogłem nosić było 2 kg na rękę. Każdy większy ciężar groził mi nawrotem bólów kręgosłupa. Normalna praca była dla mnie niemożliwa do wykonania. Jako pracownik byłem zerem. W ten sposób poznałem i doświadczyłem na sobie NIEMOC I OGRANICZENIA WSPÓŁCZESNEJ MEDYCYNY w leczeniu dolegliwości bólowych kręgosłupa.

Więc jeśli patrzą Państwo na to zdjęcie to proszę pomyśleć sobie w kategoriach takich, że na tym zdjęciu jest gość, który swego czasu był tak samo nieporadny, jak Państwa sąsiad lub sąsiadka. Ten gość leczył się wtedy na bóle kręgosłupa i to leczenie było bezskuteczne. To zdjęcie właśnie mi przypomina czas, kiedy to ja byłem nieporadny i bezbronny i nie potrafiłem poradzić sobie sam, ani nikt inny nie potrafił mi pomóc wyleczyć te paskudne bóle kręgosłupa.

 

Dlaczego w takim razie udało mi się wyleczyć z bólów kręgosłupa?

Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Myślałem tak. Skoro przez 2,5 roku lekarze i fizjoterapeuci mając wolną rękę i stosując swoje metody leczenia nie potrafili mi wyleczyć bólów kręgosłupa to postanowiłem wziąć życie w swoje ręce i samemu się wyleczyć.

Z natury rzeczy moje metody pracy musiały być inne z dwóch powodów. Pierwszy to nie miałem pojęcia o medycynie. Drugi to nie miałem zamiaru powtarzać tych samych błędów, jakie powtarzali lekarze i fizjoterapeuci w leczeniu mego kręgosłupa.

 

 

Pierwsza zmiana nastąpiła w mojej głowie.

Po prostu postanowiłem wyleczyć swój kręgosłup i pozbyć się tych bólów raz na zawsze. Drugi temat, jaki z tym postanowieniem był związany to ustanowienie sobie dalekowzrocznego celu. Tym celem dalekowzrocznym było przejście sali gimnastycznej na rękach wzdłuż na 60-lecie swoich urodzin. W tamtym czasie i w moim stanie chorobowym ten cel był tak absurdalny, że praktycznie wszystkie osoby, którym mówiłem, że na 60-lecie swoich urodzin przejdę salę gimnastyczną na rękach wzdłuż – uważały mnie delikatnie mówiąc za DURNIA. Jednak to, co myślą inni niewiele mnie interesowało.

 

Kolejny krok to ZERO jakichkolwiek tabletek przeciwbólowych. Jeśli był ból, to chciałem czuć ten ból i dokładnie wiedzieć, jakie ruchy mi pomagają, a jakie szkodzą. No i NAJWAŻNIEJSZE - regularne ćwiczenia.

Moim lekarstwem był tylko ruch. Mogłem ćwiczyć tyle ile chciałem, kiedy chciałem i jak chciałem. Na to nie potrzebowałem skierowania od lekarza. Mogłem robić ze swoim ciałem co tylko chciałem. W ten sposób byłem zależny tylko i wyłącznie od siebie. Na początku samoleczenia układałem swoje ciało w pozycji najmniej bolesnej przy każdej okazji. Tych okazji w ciągu dnia było mnóstwo. Kiedy udało się te pozycje przyjmować bez problemu, to z czasem ciało usprawniło się na tyle, że potrafiłem wchodzić w pozycje bezbolesne. Więc od tego momentu wchodziłem w pozycje bezbolesne. Z czasem pozycje utrudniałem.

 

Na pewnym etapie zabrakło mi wiedzy na temat pracy mięśni, więc zapisałem się na kursy instruktorskie fitness by tam tę brakującą mi wiedzę zdobyć.

Na kursach spotkałem wykładowców pasjonatów – zawodników gimnastyki, kulturystyki, fitness, którzy byli mistrzami Polski (Europy) lub brali udział w Mistrzostwach Polski i Europy. Od tych zawodników uczyłem się tego, że tylko regularny trening i praca nad sobą daje postępy. Do tej pracy nad sobą idealnie nadawało się moje motto życiowe, że „trening czyni mistrza, a praca czyni cuda”. W ten sposób ćwicząc i praktykując różne formy ruchu na sobie, wypracowałem program Stop Dolegliwościom Kręgosłupa.

 

W 2013 roku rozpocząłem studia z fizjoterapii.

Tutaj znowu trafiłem na różnych pasjonatów wykładowców. Od jednych uczyłem się teorii medycyny, czyli uzasadniania tego, co się robi w ruchu i dlaczego. Od innych nauczyłem się niektóre techniki przydatne w kinezyterapii, masażu i technikach manualnych. Od jeszcze innych uczyłem się specyficznego języka medycznego i sposobu myślenia ludzi obracających się w medycynie. Zrozumiałem, że nie wystarczy umieć coś zrobić. Potrzeba jeszcze umieć to nazwać i opisać.

 

Choć wiedza teoretyczna nigdy nie zaszkodzi, to fundamentem mego sukcesu zdrowotnego były, są i będą regularne ćwiczenia.

Na początku ćwiczyłem wg programu Stop Dolegliwościom Kręgosłupa. Potem zacząłem go utrudniać. Regularny trening sprawiał, że z miesiąca na miesiąc stawałem się silniejszy, wytrzymalszy i sprawniejszy. Aż w końcu osiągnąłem poziom sprawności komandosa, który prezentuję na zdjęciach.

 

Wiele osób pyta mnie co ćwiczyłem, ile czasu ćwiczyłem itp. itd.?

Okazuje się, że każdy z nas jest inny i nie można wszystkich zaszufladkować do jednej szuflady i nakazać im robić te same ćwiczenia, bo takie podejście na długi termin patrząc jest zgubne.

Zatem nauczyłem się diagnozować palpacyjnie osoby z bólami kręgosłupa. Moja diagnostyka palpacyjna na moje potrzeby jest BEZBŁĘDNA i pozwala mi każdej osobie dobrać odpowiednie do jej możliwości i stanu schorzenia bezpieczne ćwiczenia. Jednakże nawet to, że dobiorę bezpieczne ćwiczenia nie jest gwarancją sukcesu zdrowotnego. Tą gwarancją są regularne odpowiednio dobrane do danej osoby ćwiczenia 2-3 razy w tygodniu i to nie przez tydzień, czy dwa, ale co najmniej minimum pół roku, a najlepiej do końca życia. Większość osób tłumaczy mi, że nie ma na to czasu. Nie widzę w tym problemu. Nikogo nie mam zamiaru zmuszać do regularnych ćwiczeń. Jeśli ktoś chce mieć chory kręgosłup, to niech NIE ĆWICZY. Nawet jeśli osoba jest dziś zdrowa i kwitnąca jak róża, to wg mojej wiedzy jest to tylko kwestia czasu, kiedy kręgosłup przypomni o swoim istnieniu w przypadku, gdy ta osoba nie będzie ćwiczyć regularnie. Jest to bardzo prosta konsekwencja naszego stylu życia. Jeśli nie ćwiczymy, ciało nasze słabnie, słabnie przemiana materii, słabnie siła i wytrzymałość mięśni itd. Z czasem mięśnie będą już tak słabe, że każde pochylenie się by założyć buty albo spodnie będzie koszmarem bólowym. Właśnie ten koszmar bólowy przeżywa dziś w Polsce kilkanaście, albo może nawet i kilkaset tysięcy osób dziennie. Właśnie takim osobom ja pomagam usprawnić się tak, by mogli NORMALNIE ŻYĆ BEZ BÓLU KRĘGOSŁUPA.

 

W trakcie studiów medycznych lekarze i fizjoterapeuci poznają różne metody leczenia i usprawniania kręgosłupa. Dziś jest nawet moda na prześciganie się w nazewnictwie tych metod. Większość z nich przybyła do Polski od zagranicznych lekarzy lub fizjoterapeutów. Jakakolwiek to jest metoda leczenia czy usprawniania, to zawsze należy pamiętać, że pomiędzy teorią potrzebną do obrony pracy doktorskiej, a praktyką rzeczywistą jest często bardzo duża różnica. Badania naukowe prowadzone na grupie nawet 1000 osób nie są równoznaczne z tym, że będą one prawdziwe dla pozostałych kilku miliardów ludzi na świecie. Praca doktorska zostanie obroniona i nikt z punktu widzenia teorii i praktyki medycyny nie będzie miał tu nic do zarzucenia. Tylko co z tego, skoro w praktyce dla pani Kowalskiej ta metoda nie działa, bo kręgosłup, jak bolał, tak dalej boli.

 

Jednakże niezależnie od tego, jaką mądrą metodę leczenia lub usprawniania kręgosłupa (polską, czy zagraniczną) ktoś stosuje to o jej skuteczności terapeutycznej decyduje finalny EFEKT ZDROWOTNY.

 

Poniżej przedstawiam Państwu kilka moich osobistych efektów zdrowotnych uzyskanych moją autorską metodą samoleczenia i samorehabilitacji. Mogą Państwo te zdjęcia wydrukować i pokazać osobom z bólami kręgosłupa i spytać się ich czy dzięki dotychczasowemu leczeniu uzyskały tak sprawny kręgosłup jak mój, czy też mają obolały kręgosłup – jaki mają obecnie? Albo przeżywają to samo co ja 6 lat temu, że leczenie przynosiło ulgę na kilka miesięcy tylko po to, by bóle kręgosłupa samoistnie wróciły. Mogą też zadać Państwo drugie pytanie czy osoba z chorym kręgosłupem chciałaby mieć tak sprawny kręgosłup jaki ja mam obecnie, czy też efekty zdrowotne, jakie do tej pory uzyskały do szczęścia im w zupełności wystarczają?

 

Powtórzę więc zdjęcie z początku artykułu. Każda z tych pozycji wymaga działania sprawnego całego kręgosłupa.

 

 

Przejście sali gimnastycznej na rękach wzdłuż. Moje marzenie życia i absurdalny cel leczniczo-rehabilitacyjny z listopada 2011 roku zrealizowałem 4 lata wcześniej w wieku 56 lat.

https://www.youtube.com/watch?v=Y2WJoMO7fws

 

 

Miły przerywnik na spacerze pod tężniami w Ciechocinku. Dla mnie to wielka frajda pójść na spacer i ze sprawnością komandosa sprawić sobie przyjemność i przeskoczyć tygrysim skokiem przez ławeczkę. Zrobiłem to w Ciechocinku i w wielu innych miejscach. Mogę to zrobić w każdym miejscu Polski – praktycznie z marszu.

https://www.youtube.com/watch?v=npaVKRRUj4g

 

 

Życzę Państwu dużo zdrowia i wytrwałości w regularnych ćwiczeniach.

 

 

Pasjonat Ruchu

Szkoła Zdrowego Kręgosłupa

Janusz Danielczyk

http://www.pasjonatruchu.pl/