W artykule tym przedstawię proste ćwiczenia, po których poczułem się zdecydowanie lepiej niż po 4 miesiącach fizykoterapii

 

Wiele osób prosi mnie bym podał ćwiczenia rehabilitacyjne na moją chorobę zwyrodnieniową stawów kolanowych. Inne osoby zainteresowane są dodatkowo metodyką tych ćwiczeń.

Artykuł ten podzielę na 3 części:

• w części pierwszej opiszę te ćwiczenia, po których jak wspomniałem we wcześniejszym artykule – poczułem się lepiej niż po 4-miesięcznej fizykoterapii

• w części drugiej skupię się na ćwiczeniach bardziej zaawansowanych

• w części trzeciej opiszę ćwiczenia, które tymi samymi zwyrodniałymi kolanami wykonuję dzisiaj po prawie 13 latach

 

Zatem zaczynamy część pierwszą.

Przypomnę tylko, że w 2003 roku dopadła mnie choroba zwyrodnieniowa stawów kolanowych (CHZS). Byłem leczony za pomocą fizykoterapii. Po 4 miesiącach leczenia fizykoterapią straciłem wszystko co miałem najcenniejszego – zdrowie, siłę, sprawność, wytrzymałość. W ciągu tych 4 miesięcy z 43-letniego pełnego życia i dumnego ze swojej sprawności fizycznej faceta stałem się nieporadnym 70-80-letnim emerytem, który fizycznie nie był w stanie postawić nawet jednego kroku normalnie z powodu bardzo silnego bólu w lewym stawie kolanowym. Przyczyna CHZS wg RTG – starta chrząstka stawowa, kość ocierała o kość i to tarcie wywoływało ogromny ból przy próbie postawienia normalnego kroku. Dodatkowo kąt zgięcia w stawie kolanowym lewej nogi wynosił maksymalnie ok. 30 stopni, a próba biernego powiększenia tego zakresu ruchu za każdym razem kończyła się ogromnym narastającym lawinowo bólem pod kolanem przypominającym bóle wyłamywania kolana w przeciwną stronę do zgięcia. Zatem proste czynności życia codziennego, jak wejście do wanny były dla mnie koszmarem bólowym. Natomiast oczywista dla każdej osoby czynność, jak zwykłe przykucnięcie było dla mnie niemożliwe do wykonania z powodu potwornego bólu w kolanie.

W tym stanie rzeczy choć leczenie dawało poprawę zdrowia symboliczną i wg wiedzy leczącej mnie lekarski miałem 100% gwarancję medyczną, że nigdy nie będę chodził normalnie – to ja się nie poddawałem psychicznie. Każdego dnia wierzyłem, że będę w przyszłości chodził normalnie, tylko nie miałem pojęcia w jaki sposób to się stanie.

We wrześniu 2003 roku trafiłem na zabiegi kinezyterapii do p. Luizy, która była mgr rehabilitacji ruchowej. Po jednym dniu jej ćwiczeń poczułem się zdecydowanie lepiej niż po całej 4-miesięcznej kuracji fizykoterapią.

Poniżej przedstawiam te ćwiczenia.

 

Ćwiczenie 1.





 

Pozycja wyjściowa leżenie na plecach. Nogi wyprostowane, ręce wzdłuż tułowia. P. Luiza podwiesiła moją moją nogę do podwieszki w taki sposób: podwieszka z jednej strony przymocowana do szczebelka drabinki, z drugiej do mojej stropy – jak na zdjęciu.

Ćwiczenie polegało na zginaniu i prostowaniu nogi w kolanie. P. Luiza podwiesiła moją nogę tak, że w trakcie ćwiczenia nic mnie nie bolało.

Ilość powtórzeń o ile dobrze pamiętam 20 jedną nogą i tyle samo drugą nogą.

 

Ćwiczenie 2.





 

 

Pozycja wyjściowa. Leżenie na plecach, ręce wzdłuż tułowia, kolana zgięte. W tej pozycji ćwiczenia polegało na tym, że zginałem nogę w stawie biodrowym i kolanie w taki sposób by kolano przybliżyć do klatki piersiowej (uniesienie stopy) i oddalić od klatki, położenie stopy na materacu – przejście do pozycji wyjściowej. Ilość powtórzeń ok. 20 na jedną nogę i tyle samo na drugą nogę.

 

Ćwiczenie 3.





 

 

Pozycja wyjściowa – leżenie na plecach, ręce wyprostowane wzdłuż tułowia, oba kolana zgięte, stopy przy pośladkach. Ćwiczenie polegało na prostowaniu nogi w kolanie wzdłuż materaca i nieco nad materacem. Ilość powtórzeń ok. 20 na jedną nogę i tyle samo na drugą nogę.

 

Ćwiczenie 4





 

 

Pozycja wyjściowa jak w ćw. 2 i 3. Ćwiczenie polegało na odwodzeniu kolana w kierunku do boku do materaca. Ilość powtórzeń 20 na jedną nogę i tyle samo na drugą nogę.

 

Po tych 4 ćwiczeniach poczułem się zdecydowanie lepiej niż po całej 4-miesięcznej kuracji fizykoterapią.

 

Odpowiadając bardzo dociekliwemu Panu Interesariuszowi skupię się trochę na metodyce ćwiczeń.

Otóż do 2003 roku w ogóle nie interesowałem się medycyną, bo byłem zdrowy i medycyna do niczego nie była mi potrzebna. U p. Luizy zachowywałem się tak samo, jak każdy pacjent, czyli nie pytałem jej o metodykę i sens ćwiczeń, tylko po kolei robiłem to, co ona mi poleciła i starałem się robić to jak najlepiej.

Pamiętam, że wtedy byłem tak zapalony do ćwiczeń, że wykonywałem podwójną (w porównaniu do zalecanych przez p. Luizę) ilość powtórzeń każdego ćwiczenia.

Wtedy jako pacjent – nie miałem zielonego pojęcia – na czym polegała metodyka ćwiczeń p. Luizy. Dziś z perspektywy czasu i douczony w ramach samokształcenia i studiów fizjoterapii mogę powiedzieć, że ćwiczenie 1, to nic innego jak ćwiczenie czynne w odciążeniu. Z kolei ćwiczenia 2, 3 i 4, to ćwiczenia czynne wolne, gdzie obciążeniem było moje własne ciało.

Metodykę ćwiczeń p. Luiza uczyła się przez 5 lat na magisterskich studiach rehabilitacji ruchowej, więc jednym zdaniem tego nie ujmę. Na pewno miała w tym jakiś głęboki cel. Na pewno też stosowała wobec mnie zasadę stopniowania trudności. Te ćwiczenia były dobrane indywidualnie do moich możliwości siłowo-sprawnościowo-wytrzymałościowych z września 2003 roku, co pokazuje jak bardzo byłem słaby. Dziś przychodzą do mnie osoby po 75 roku życia na zajęcia profilaktyki zdrowotnej 75+ i na pierwszych zajęciach mają dużo większe obciążenia niż ja miałem wtedy.

Przed ćwiczeniami p. Luiza zrobiła bardzo szczegółową diagnostykę funkcjonalną moich schorzeń i sprawdziła zakresy ruchów. Wg jej diagnostyki wynikało, ze oprócz stanów zwyrodnieniowych miałem również uszkodzą lub pękniętą łękotkę w lewym kolanie. Tę hipotezę potwierdziło kilka lat później dwóch ortopedów. Z tego co wiem – uszkodzoną (pękniętą) łękotkę leczy się tylko operacyjnie za pomocą artroskopii kolana. Ja to zrobiłem bez potrzeby operacji za pomocą ćwiczeń.

 

Osoby bardziej zainteresowane diagnostyką, metodyką oraz doborem ćwiczeń odsyłam do podręczników

1. Kinezyterapia T I pod. Red. Andrzeja Zembatego, wyd. Kasper 2002

2. Kinezyterapia T II pod. Red. Andrzeja Zembatego, wyd. Kasper 2003.

3. Testy kliniczne w badaniu kości, stawów i mięśni, Klauss Buckup, Johannes Buckup, PZWL, Warszawa 2015.

 

Na zakończenie chcę zwrócić uwagę na istotny szczegół. Do p. Luizy na rehabilitację ruchową chodziła moja żona, syn i setki, a może nawet już tysiące innych osób.

Na razie tylko ja jeden uważam, że zostałem uzdrowiony dzięki swojej wierze i słowom p. Luizy, które na trzecich zajęciach stojąc z tyłu za mną powiedziała do mnie – Panie Januszu proszę chodzić normalnie.

Pani Luiza to profesjonalna rehabilitantka. Wobec każdej osoby zachowywała się profesjonalnie. Zatem dlaczego tylko ja uważam, ze stał się cud?

Trudno to jednoznacznie określić.

Na pewno niewiele przychodzących do niej osób po 4 miesiącach leczenia fizykoterapią straciło wszystko co miało najcenniejsze – zdrowie, siłę, sprawność, wytrzymałość.

Na pewno też niewiele osób, albo nawet nikt nie otrzymał od leczącego go lekarza 100% gwarancji medycznej, że ich stan zdrowia nie ulegnie poprawie, bo z medycznego punktu widzenia jest to niemożliwe.

Na pewno też nikt ani wtedy, ani dziś nie pokonał choroby zwyrodnieniowej stawów kolanowych w sposób naturalny za pomocą ćwiczeń bez konieczności operacji, czy wstawiania endoprotezy kolan.

Dodatkowo to czym się wyróżniałem wśród wszystkich pacjentów p. Luizy to była moja wiara w to, że będę chodził normalnie. Właśnie ta wiara mnie uzdrowiła.

 

Osoby ze środowiska medycznego zapewne znajdą tysiące sposobów by mi próbować udowodnić, że przesadzam i że siebie nie wyleczyłem. Będą się one nadal upierały, że jest to medycznie niemożliwe.

Jednak do dyskusji na temat tego, co jest medycznie możliwe, a co jest niemożliwe proponuję się wstrzymać do czasu cz. 3 artykułu, gdzie zademonstruję ćwiczenia, które wykonuję obecnie tymi samymi kolanami. Zobaczą Państwo moje zakresy ruchów w stawach kolanowych, porównają z innymi osobami chorymi oraz zdrowymi i sami ocenią jaki jest mój aktualny stan kolan. Postaram się pokazać moje ćwiczenia na filmie. Wtedy dużo lepiej widać niż na zdjęciu.

 

Na zakończenie serdecznie dziękuję p. Interesariuszowi i wszystkim innym osobom za bardzo dociekliwe zadawanie mi pytań. Wszystkie te pytania są bardzo ciekawe i pobudzają moją wyobraźnię. Przy okazji sprawiają, że muszę się pokusić o precyzyjne nazywanie swoich działań. Dla mnie wszystko co robię jest oczywiste. Jednak jak się okazuje to co jest dla mnie oczywiste, nie musi być takie oczywiste dla innych osób.

 

Janusz Danielczyk

Pasjonat Ruchu

Szkoła Zdrowego Kręgosłupa

www.pasjonatruchu.pl